Święta zbliżają się wielkimi krokami. I to co spędza sen z powiek większości odchudzających się osób: JEDZENIE! Duże ilości jedzenia, serniczki, pierniczki, rybki, mięsa, sałatki itd....
Mnie osobiście troszkę to przeraża, bo wiem że nie pohamuję się przed wszamaniem sernika ;)
No cóż, myślę że nie tylko ja ;)
Ehhh......
Jednak chorubsko mnie dopadło:/ 2 tygodnie wycięte z fitnesowego życiorysu :( A były takie piękne plany, Tabata, bieganie, aerobik...
Jestem zła na siebie, mimo że zrobiłam wszystko żeby nie zachorować (łącznie z noszeniem czapki i jedzeniem czosnku). No trudno, dopadło i już ! Na szczęście już po wszystkim i mam nadzieję, że uodporniłam się na następne pół roku :D
Tak tak tak - postanowiłam w tym sezonie zimowym biegać regularnie. I jak na razie się tego trzymam (chociaż mamy nadal kalendarzową jesień ;) ). Ale przez cały listopad regularnie biegałam w weekendy. Niestety odpuściłam sobie bieganie w tygodniu - za ciemno i strach wygrał ;)
Ale to nie znaczy, że w te dni leniuchuję. O nie ! Tabata albo aerobik obowiązkowo !